piątek, 18 listopada 2011

Cztery kąty.

Marzenia to takie chwile w ciągu dnia, w których przenoszę się do nich jak najgłębiej, żeby poczuć ich spełnienie. Zamykam oczy, wtulam się w myśli o własnym mieszkaniu, z którego już nigdy nie będę musiała się wyprowadzić. Zagłębiam się tak bardzo, że ani na chwilę nie chcę stamtąd wychodzić.
Małe mieszkanko na poddaszu jakiejś starej kamienicy, nie w centrum miasta, gdzieś z boku. Duży salon połączony z kuchnią i jadalnią. Ogromna sofa z rozwalonymi poduchami, i nasz bałagan na stoliku. W kominku pali się ogień i leci spokojna muzyka. Ja i on pod kocykiem rozmawiamy o głupotach, podczas gdy nasz dzidziuś smacznie śpi. Mała sypialnia czeka na nas, aż się zmęczymy i w niej zagościmy. W kuchni pachnie jeszcze obiadem i wszędzie unosi się delikatny zapach kadzidełek. Kot szaleje zwijając małe dywaniki, tym samym doprowadzając mnie do szału. Ale kocham jak to robi. Ciągle zbieram zabawki po całym mieszkaniu, ustawiam, sprzątam, żebym jutro musiała robić to od nowa. Pragnę tego.

Foto pochodzi z blogu Bastetlady.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz